Lipiny były nasze...

Cudowna polska Wieś, pogoda zamówiona, humory też, gościnność Pana Macieje, nie mogło się nie udać...
Na początek przywitanie z pieskiem gospodarza, krótka rozgrzewka, kosze w ręce i poszliśmy wszyscy na pole kopać ziemniaki na obiad oczywiście.
Ależ to była frajda. Radość dzieci bezcenna.
Pole, las, ogród warzywny, mieliśmy wszystko tego dnia.
Później dzieci pakowały zebrane ziemniaki do worków, ważyły je i myślę, że matematykę zaliczyły na 6!
Odwiedziły też kurnik i zebrały jajka, nakarmiły kury i króliki.